Lady Mess


253 dni to ponad 8 miesięcy. Właśnie tyle nie odwiedzałam bloga. Z lenistwa, braku czasu, braku chęci by cokolwiek pisać. Powody był różne. Wiedziałam, że kiedyś tu wrócę, dlatego nie chciałam kasować treści.

Od czasu do czasu brakowało mi blogowania, ale czułam, że to nie jest odpowiedni moment, by wrócić. Gdy dzisiaj zajrzałam na bloggera zrobiło mi się miło, że pomimo braku postów ciągle jest jakiś ruch na stronie i że codziennie ktoś zagląda do mojego kawałka internetu :)
Przez czas mojej nieobecności wiele się wydarzyło. I pozytywnych i negatywnych rzeczy. Tak sobie myślę, że 8 miesięcy to w chuj dużo.
  
Co mogłoby się w tym czasie wydarzyć?

  • Mogłabym urodzić dziecko. Co prawda wcześniaka, ale mogłabym.
  • Mogłabym w końcu ruszyć moje grube dupsko na siłownię i zostać kolejną fitgwiazdeczką Instagrama.
  • Zakładając, że codziennie bym się gdzieś przemieszczała, mogłabym odwiedzić każdy kraj świata.
  • Mogłabym odbyć karę pozbawienia wolności za złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktów religijnych.
  • Mogłabym opanować w stopniu średnio zaawansowanym obcy język przy założeniu, że uczyłabym się codziennie.
  • Mogłabym zrobić prawo jazdy.
Przyznam Wam się, że nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. W sumie po części to nawet dobrze, bo średnio widzi mi się macierzyństwo w tym wieku, a odsiadka za przerwanie komuś pogrzebu to trochę wstyd. Za to schudnąć by mi się przydało. Nawet mimo tego, że idzie zima, a - jak powszechnie wiadomo - im więcej tłuszczyku człowiek ma, tym cieplej mu jest gdy na dworze Syberia.
Dobra, to może w końcu powiem co ja robiłam przez tyle czasu.  
Gotowi? To zaczynamy!

1. Stałam się korposzczurem.


Pod koniec stycznia Czarujący Nieznajomy, o którym wspomniałam tutaj, polecił mnie w korporacji, w której pracuje. Mimo tego, że nie zrobiłam żadnego researchu na temat firmy i na rekrutacji czułam się jak idiotka przed tymi trzema biednymi rekruterami, to jakimś cudem mnie przyjęli i zostałam do dzisiaj. Robię po 200 godzin miesięcznie, a niedawno dostałam awans. Nauczyłam się wielu nowych rzeczy i, co najważniejsze, w końcu mogę całkowicie sama się utrzymać. Posiadanie swoich własnych pieniędzy to duży komfort. Dziwię się osobom, które ciągle na kimś żerują. Czy to na rodzicach, czy na dobrze zarabiającej drugiej połówce. Halo, ludzie! Zarabianie jest super!

2. Przeprowadziłam się. Cztery razy.

Serio. Czuję się jak cygan. Prowadzę koczowniczy tryb życia. Przeprowadzki opanowałam do tego stopnia, że potrafię spakować wszystkie swoje rzeczy w 2 godziny, a moje pakunki z każdym kolejnym przeniesieniem stają się coraz mniejsze. A rzeczy wcale nie mam mniej! Wręcz przeciwnie. Co prawda pozbyłam się wielu zbędnych rzeczy, ale też nauczyłam pakować się tak, że w 2 średniej wielkości walizki potrafię spakować pół mojego dobytku. Przy przedostatniej przeprowadzce kolega, który mi pomagał, był w szoku, że mam tak mało rzeczy, Mówił, że niepotrzebnie wziął kombi, mógł przyjechać smartem, a i tak wszystko by się zmieściło. Równie zaskoczony był 2 dni później jak się rozpakowywałam. Nie mógł uwierzyć, że to wcale nie jest "tak mało rzeczy" i że gdzie ja to upchnęłam i w ogóle jak.
Wyszło nawet całkiem zabawnie bo wprowadziłam się do koleżanki w niedzielę, a w poniedziałek właściciel mieszkania oznajmił, że je sprzedaje i musimy się wynieść. Na szczęście szybko znalazłyśmy świetne lokum, na dodatek w tym samym bloku i trzy tygodnie później już mieszkałyśmy w tym ślicznym mieszkaniu. I raczej zostanę tu na dłużej.


Gdzie mieszkam teraz?
W Gdyni. I absolutnie pokochałam to miasto. Jeszcze kilka miesięcy temu było dla mnie całkiem obce, teraz nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej. Gdynia jest przepiękna i tak bardzo klimatyczna. Latem idąc na spacer czułam się jak na wakacjach - zapach gofrów na ulicach, turyści, stoiska z pamiątkami. Dla niektórych to irytujące, ale ja lubię tą wakacyjną atmosferę.

3. Poznałam masę ludzi. 

Od mojego dawnego życia prawie całkowicie się odcięłam. Osób, o których pisałam w tym poście już nie widuję. Nie mam już nic wspólnego z tym toksycznym otoczeniem. Aktualnie większość moich znajomych to ludzie z pracy. Nie sądziłam, że w korporacji można poznać tak wartościowe osoby. Na początku myślałam stereotypowo, że każdy będzie rywalizował z każdym o lepsze stanowisko, ale ani trochę nie miałam racji. W większości są sam życzliwi i kochani ludzie. Nawet z przełożonymi mam koleżeńskie relacje. Oczywiście tylko wtedy, gdy nie jesteśmy w pracy :)

4. Polubiłam robić zdjęcia.



Lubię ładne rzeczy. I ładne widoki. Lubię, gdy w jakimś miejscu poczuję się wyjątkowo i mogę wracać do tego później, gdy mam gorszy dzień. Zdjęcia mi to umożliwiają. Nie chcę na razie wydawać pieniędzy na jakiś super sprzęt do fotografowania, bo póki co mój aparat w telefonie daje radę. Zdjęcia są jakościowo w porządku, nie mam się do czego przyczepić. Jak macie ochotę zobaczyć co nieco to zapraszam Was na mój profil na Instagramie, o tutaj. Raz na jakiś czas wrzucam tam coś, czym mam ochotę się podzielić.

5. Zaczęłam świadomą pielęgnację włosów.

Przypadkiem dowiedziałam się o grupie włosing na Facebooku. I już mniej przypadkowo zaczęłam dbać o włosy. W ciągu kilku tygodni z okropnej szopy zrobiłam zdrowe, ładne kudły. Co prawda dwa tygodnie temu spierdoliłam to farbując je chemicznym gównem z Rossmanna, bo nie chciało mi się robić henny, czego teraz mega żałuję, ale ja je jeszcze naprawię. Nie spodziewałam się, że olejki, naturalne kosmetyki do pielęgnacji, a nawet spożywcze produkty potrafią tak uratować włosy :)

6. Uzależniłam się od papierosów.


Wada pracy w korpo - kilka razy dziennie wychodzę na fajkę. Ze stresu albo dla towarzystwa.
Cierpi na tym mój portfel i zdrowie. Wmawiam sobie, że w końcu rzucę, ale jak na razie żadna próba się nie powiodła.

7. Zaczynam jeść normalne posiłki i częściej gotuję.

Przez długi czas moja dieta polegała na zamawianiu żarcia i jedzeniu jednego posiłku dziennie. Często kończyło się na tym, że nie chciało mi się gotować i szłam do maka albo kupowałam jakieś mrożone danie do ogrzania. Czyli podsumowując - syf niesamowity. Na szczęście dla mnie, lubię przeglądać ładnie wyglądające jedzenie na Pintereście i Instagramie i właśnie tam trafiłam na jeden ciekawy profil. Domaszzzzz wrzuca "przepyszne" zdjęcia i odkąd obserwuję jego konto to już milion razy w mojej główce pojawiła się myśl: "o kurczę, zjadłabym to". No i w końcu się skusiłam, żeby kupić jego ebooki. Osobiście jestem zachwycona, przepisy są łatwe, składniki nie są wcale wymyślne, a efekt powala. Polecam wydać te osiem dyszek i kupić zestaw ebooków. Z pewnością nie pożałujecie.

Jeżeli chodzi o bloga to dalej chcę go pisać. Dla siebie. Czytając dzisiaj moje poprzednie posty zrobiłam sobie mały spacer po wspomnieniach. Przypomniałam sobie jak było kiedyś, jak się wtedy czułam, czym żyłam. I widzę jak wiele się zmieniło. Za kolejne 253 dni być może powrócę do tego posta i pewnie z uśmiechem przypomnę sobie moment, w którym go pisałam. Wolna niedziela, siedzę w łóżku przykryta kołdrą, bo dziś jest drugi zimny dzień od kilku miesięcy i znowu robię coś, co sprawia mi radość.

Pierwszy dzień jesieni, ja po kilku miesiącach nasmarowałam jednego z moich dłuższych postów. Jak już mówiłam tu, jesień to dla mnie najbardziej produktywna pora roku. 
I niech tak zostanie :)



Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze

Natalia ma 24 lata. Jest na piątym roku matematyki ze specjalnością nauczycielską. Zbiera same piątki. Trzeci rok z rzędu jest przewodniczącą komisji stypendialnej. Prawie codziennie chodzi na siłownię i bardzo dba o swoją dietę. W wakacje pracuje, a w roku akademickim kilka dni w tygodniu udziela korepetycji, by móc się utrzymać bez niczyjej pomocy. Jest również bardzo towarzyska, niemal w każdy weekend chodzi ze znajomymi na imprezy. Odpadły drzwi od szafki? Nie ma problemu. Ona już wyciąga swój zestaw Boba Budowniczego i je naprawia. Wszyscy ją uwielbiają. Natalia jest ładna, mądra, dobrze zorganizowana i sama na siebie zarabia. I jeszcze nigdy nie była w poważnym związku. Przecież niczego jej nie brakuje, wymagań z kosmosu też nie ma. A jednak nadal jest sama.

Dlaczego?

Zawsze trochę mnie dziwi, gdy patrzę na niektóre z moich znajomych. Jedne z nich są wkurwiające i potrafią zrobić awanturę z niczego, inne mają IQ niższe niż krasnal ogrodowy, a jeszcze inne są zwyczajnie brzydkie. I mają cudownych facetów. Ciężko mi zrozumieć dlaczego takie dziewczyny, które w większości przypadków dla otoczenia są bolesnym wrzodem na dupie, mają tak udane związki.
Nie piszę tego z zazdrości czy zawiści. Zastanawia mnie tylko dlaczego faceci wybierają takie dziewczyny, skoro równie dobrze mogliby być z laską 10/10, która jest szczęśliwa sama ze sobą i spełnia się w każdej dziedzinie życia.


Może odpowiedzią jest to, że panowie nie chcą żyć w cieniu swojej drugiej połówki.

Czują się niedowartościowani będąc w związku z kimś, kto zarabia lepiej od nich, doskonale radzi sobie z rozwiązaniem każdego, najdrobniejszego nawet problemu i świetnie się dogaduje z każdym, kogo napotka na swojej drodze. Nie chcą spędzać czasu z kimś, przy kim czują się mniej zaradni, mniej inteligentni czy mniej rozrywkowi. Podsumowując - przy kobiecie idealnej facet czuje się niepotrzebny. Nie jest superbohaterem gdy przepali się żarówka, bo dziewczyna sama ją sobie wymieni. Nie zabłyśnie wśród jej znajomych jakąś ciekawostką przyrodniczą, bo boi się, że ona to wie i jeszcze go poprawi. Nie opowie żartu jej bratu, bo ten już z pewnością go słyszał z ust siostry.

Myślę, że mężczyźni boją się kobiet idealnych. Dużo łatwiej jest wybrać dziewczynę, której czegoś brakuje, bo przy takiej samemu wygląda się dużo lepiej.

A w czasach, w których uwaga otoczenia jest tak cenna, właśnie to się liczy.
Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze

Halloween, czyli drugie pod względem popularności "święto" na świecie również w Polsce jest obchodzone coraz chętniej. W połowie października półki w sklepach i wszelkie wystawy są zdominowane przez dynie, a internet tonie od tutoriali przerażających makijaży na ten szczególny dzień. Prawie wszyscy znajomi idą na jakieś bale z konkursem na najstraszniejsze przebranie, ale Ty uważasz, że na co dzień wyglądasz jak żywy trup i ostatni wieczór października wolisz spędzić wylegując się na kanapie?

Świetnie!

Weź kota/psa/świnkę morską czy inne puchate zwierzątko, które akurat masz pod ręką i siadaj wygodnie. Mam dla Ciebie kilka propozycji na własny halloweenowy maraton filmowy!



1. Omen


"Według apokalipsy św. Jana Antychryst ma zostać obdarzony swą siłą bezpośrednio przez Szatana, aby ustanowić swoje królestwo na ziemi-znak, czyli omen nadchodzącej zagłady...
Ale młody amerykański dyplomata Robert Thorn nie zważa na mroczne przepowiednie. Jego zona, Kathryn przeszła niedawnop ciężki poród i nie wie jeszcze, że ich dziecko zmarło. Szpitalny kapelan przekonuje Thorna, by adoptował dziecko urodzone tej nocy przez kobietę, która zmarła przy porodzie. Początkowo wydaje się, że Thorn podjął właściwą decyzję. Mija jednak kilka lat i sprawy przybieraja dramatyczny obrót. Dochodzi do paru niepokojących zdarzeń, związanych w jakimś sensie z pięcioletnim obecnie Damienem. Kłopotliwe incydenty stają się coraz częstsze: z Damienem staje się coś złego, bardzo złego. Wkrótce Thorn odkrywa prawdę: Damien nie jest zwyczajnym dzieckiem, ale od dawna wieszczonym Antychrystem. Thorn musi poświęcić siebie, aby ocalić świat przed niewyobrażalną trwogą, jaka go czeka. Przepowiednie jest jasna, a znaki wyraźne: nadchodzi Armagedon."
2. Obecność


"Lorraine Warren (Vera Farmiga) i Ed Warren (Patrick Wilson) to badacze zjawisk paranormalnych. Pewnego dnia zostają poproszeni o pomoc przez przerażoną rodzinę mieszkającą w starym domu na uboczu. Okazuje się, że domownicy są nawiedzani przez tajemniczą zjawę, która nie chce dać im spokoju. Para badaczy staje do walki z najstraszniejszym demonem, z jakim kiedykolwiek miała do czynienia."

3. Naznaczony



 "Młoda rodzina, Josh i jego żona Renai oraz trójka ich dzieci, przeprowadza się do nowego domu, w którym zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Jeden z ich synów, Dalton, ma wypadek i zapada w śpiączkę. Gdy kolejne przerażające wydarzenia mają miejsce, mieszkańcy decydują się zmienić dom. Jednak niczego to nie rozwiązuje, ponieważ wciąż nawiedzani są przez demony przeszłości. Postanawiają więc wynająć ekipę paranormalnych ekspertów, która dokonuje przerażającego odkrycia. To nie dom jest problemem, ale ciało ich syna będącego w śpiączce, które jest magnesem dla wrogich, mściwych istot."

4. Udręczeni


"Film oparty na faktach. Nastoletni Matt cierpi na raka. Aby być bliżej szpitala, w którym chłopak się leczy, jego rodzina przeprowadza się do Connecticut i zamieszkuje w wynajmowanym domu. Od samego początku Matta dręczą tam przerażające wizje, ale nawet on sam nie jest pewien, czy to wpływ starego budynku, czy skutki nowo podjętej eksperymentalnej terapii przeciwnowotworowej. Szybko okazuje się, że to czego doświadcza schorowany chłopak, nie ma nic wspólnego ze stosowanymi lekami, a "prawie idealny" dom ma za sobą dość niechlubną historię..."


5. Sinister



"Dom na przedmieściach. Ellison, autor powieści sensacyjnych, wprowadza się tu z rodziną. Na strychu znajduje taśmy, kroniki filmowe poprzednich mieszkańców. Zapis ich życia i śmierci. Morderstwa powtarzają się tu od lat. Wszystkie zbrodnie coś łączy. Ellison chce rozwiązać zagadkę. Ciekawość jest silniejsza niż strach, aż do momentu kiedy zło zapisane na taśmach, staje się rzeczywistością i zagraża już nie tylko jemu, ale także jego rodzinie."


6. Kobieta w czerni


"Nie wiecie, po co przyszła, że wróci bądźcie pewni. To widmo ciemności, to Kobieta w czerni – mówi legenda Crythin Gifford. W pobliżu opuszczonej posiadłości, po zachodzie słońca, pojawia się kobieca postać ubrana na czarno. Zawsze, wkrótce potem w okolicy umiera dziecko. Po śmierci właścicielki Domu na Węgorzowych Moczarach do miasteczka przyjeżdża młody notariusz Artur Kipps, ma uporządkować jej sprawy spadkowe. Niewiele może się jednak dowiedzieć. Okoliczni mieszkańcy boją się mówić o tym, co zdarzyło się tu przed laty. W czasie odpływu sam Kipps udaje się do przeklętego miejsca. Nie przypuszcza, że przekraczając próg posiadłości, stanie się częścią przerażającej historii Crythin Gifford."


7. Nieznajomi


"Przyprawiający o gęsią skórkę, oparty na autentycznych wydarzeniach thriller o spotkaniu ze złem w czystej postaci. Szampan, świece, płatki róż... Dla Kristen i Jamesa miała to być magiczna noc. Prosto z przyjęcia weselnego swoich przyjaciół pojechali do położonego w pięknym, ustronnym miejscu letniego domu rodziców Jamesa. Kiedy o czwartej nad ranem usłyszeli pukanie do drzwi, a potem absurdalne pytanie: Jest Tamara? – nie mieli pojęcia, co ich czeka... Zaciszne pustkowie stało się przekleństwem dla ofiar, a błogosławieństwem dla napastników."


8. 13 grzechów


"Eliot jest pogrążony w długach i wszystko wskazuje na to, że nie prędko uda mu się je spłacić. Pieniądze są mu potrzebne jednak bardziej niż kiedykolwiek – wkrótce ma zamiar poślubić miłość swojego życia. Pewnego dnia odbiera telefon. Tajemniczy głos informuje go, że jest filmowany przez ukryte kamery i bierze udział w grze. Jeżeli Eliot wykona 13 zadań, wówczas wygra 6,2 miliona dolarów. Pierwsze zadanie jest proste – zabić muchę latającą po pokoju. Jednak każde następne z pozostałych 12 to kolejny krok bliżej piekła. Już wkrótce Eliot przekona się, że może dopuścić się najbardziej przerażających i ekstremalnych zachowań. Wkrótce nie będzie już powrotu."

9. Widzę, widzę



"Dziesięcioletni bracia bliźniacy, Lucas i Elias, spędzają wakacje w letnim domu. Są nierozłączni i niemal identyczni, mimo że jeden wygląda na bardziej strachliwego i wrażliwszego, ulega szalonym pomysłom nieokiełznanego brata. Ich matka wraca ze szpitala z twarzą owiniętą bandażami. Rozdrażniona, nieszczęśliwa i obolała nie przypomina dawnej słodkiej mamy, wprowadza we wspólne życie nowe zasady. Chłopcy z dnia na dzień nabierają podejrzeń, że nie jest tą, za którą się podaje. Tworzą opozycyjny front wobec jej coraz bardziej agresywnych zachowań. By odkryć, co stoi za obcością matki, sięgną po drastyczne środki."
10. Split


"Po tragicznej stracie, młodego mężczyznę, cierpiącego na psychiczne zaburzenie – tzw. osobowość mnogą, nawiedzają cztery młode kobiety, pragnące skraść jego tożsamość."


+11. Mordercza opona
;)

Opisy filmów pochodzą ze strony filmweb.pl
 
 A Wy jakie filmy z dreszczykiem polecacie? :)
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Nie zaglądałam tu prawie równy miesiąc.

Czemu mnie nie było?
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

To będzie szczery post.

Zakładając bloga postanowiłam, że nigdy nie przekroczę pewnych granic mojej prywatności, a jednak w tym wpisie mam zamiar to zrobić. I to konkretnie. Opowiem Wam o rzeczach, które mnie spotkały w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Rzeczach, które doprowadziły do tego, że się załamałam i straciłam chęci do życia. Jednak mimo tego rok ten jest dla mnie niesamowicie ważny, bo wiele zmienił w moim życiu i jeszcze więcej mnie nauczył.

ROZDZIAŁ 1

Zazdrosna koleżanka

 
Zaczęło się dosyć niewinnie. W środku wakacji w zeszłym roku pisałam na fejsie z kolegą. Poinformował mnie, że wspólna znajoma z akademika opowiada wszystkim, że ukradłam jej miejsce na studiach. O co chodzi? A o to, że obie zapisałyśmy się na ten sam kierunek studiów. Magda już w poprzednim roku na nim była, ale wyrzucili ją i chciała spróbować znowu. Tyle że się nie dostała, a ja tak. Uznała, że moją winą jest to, że nie miała wystarczającej ilości punktów. Jestem osobą, która nie lubi nieporozumień i od razu do niej napisałam z pytaniem o co chodzi. Nie była ani trochę chętna na rozmowę, a mnie wkurzyło, że strzela focha o coś, co nie jest moją winą i napisałam, że jak dla mnie takie myślenie jest żałosne. Przez resztę wakacji nie miałam z Magdą kontaktu, przydzielono jej też inny akademik, który był nieco odległy od tego, w którym ja mieszkałam, więc myślałam, że już po sprawie. Z błędu zostałam wyprowadzona, gdy na początku października zobaczyłam, że przyszła na te same zajęcia, co ja. Pewnie dostała się podczas dodatkowej rekrutacji, pomyślałam. Nadal się do mnie nie odzywała, więc uznałam, że po prostu będziemy się widywać jedynie na zajęciach i co najwyżej będzie trochę niezręcznie. Niestety znów się myliłam. Magda starała się nastawiać wspólnych znajomych przeciwko mnie. Niektórych jej się udało, a niektórzy zdążyli mnie poznać na tyle dobrze, że mieli w dupie jej zdanie na mój temat. Jednak i tak sporo dało mi to w kość, bo zdarzało się, że jadąc na imprezę cała ekipa zostawiała mnie w klubie bez słowa, gdy ona się pojawiała albo zachowywali się jakby mnie wśród nich nie było. Bolało, gdy osoby, które miałam za przyjaciół zachowywały się w ten sposób. Magda z pewnością dobrze wiedziała jak uprzykrzyć mi życie.

ROZDZIAŁ 2

Stan pozerwaniowy

Wakacje w zeszłym roku nie były wesołe z jeszcze jednego powodu. Po niemal półtora roku bycia razem zerwał ze mną chłopak. Można powiedzieć, że z dnia na dzień. Spotkaliśmy się, było między nami wszystko okej, a po kilku dniach Michał napisał mi wiadomość, że jest w związku z kimś innym i więcej się nie zobaczymy. Nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego w twarz. Cały wrzesień to przeżywałam i płakałam w poduszkę. Lepiej poczułam się dopiero w październiku, gdy wprowadziłam się do akademika i poznałam najlepszą współlokatorkę na świecie i moją kochaną przyjaciółkę Natalię. Ona również w tym czasie przechodziła kryzys związany z pewnym chłopakiem. Wspierałyśmy się na wzajem, a gdy faza smutku minęła to chciałyśmy wszystko odreagować i zaczęłyśmy imprezować. Ostro. Imprezy dwa-trzy razy w tygodniu, hektolitry alkoholu i podrywanie facetów. Trwało to ponad dwa miesiące, aż zdałyśmy sobie sprawę, że to, co robimy jest niesamowicie głupie. Przyszedł grudzień, udzielił nam się świąteczny nastrój i postanowiłyśmy, że od teraz będziemy grzecznymi dziewczynkami.
W Nowy Rok poznałam Pawła. Na tinderze. Zawsze uważałam, że znajomości zawarte przez takie aplikacje nie mają przyszłości i traktowałam je wyłącznie jako sposób rozrywki. Tym razem miało być tak samo, tym bardziej jak okazało się, że mój nowy znajomy mieszka 300 km dalej i do mojego miasta przyjechał tylko na Sylwestra. Jednak z Pawłem było inaczej, pisało nam się rewelacyjnie i po kilku dniach rzucił on szalony pomysł, że przyjedzie do mnie na weekend. Obawiałam się tego spotkania, ale koniec końców okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo Paweł okazał się być cudownym facetem.


ROZDZIAŁ 3

"Trudna" praca

Znalazłam swojego księcia i przez pierwsze dwa miesiące roku pozornie żyłam w bajce. Dlaczego pozornie? Bo byłam biedna jak mysz kościelna. Ledwo było mnie stać na jedzenie i wyjazdy do Pawła. Już nie wspominając o tym, że nie mogłam sobie pozwolić na jakiś wspólny wypad gdzieś dalej. Postanowiłam poszukać pracy i już po kilku dniach umówiłam się na rozmowę z rekruterką. Ogłoszenie znalazłam na facebooku - poszukiwano kelnerek do lokalu w centrum miasta. Pomyślałam, że super, poszukałam w google nazwy firmy i wyskoczyła strona jakiejś restauracji, o której nigdy nie słyszałam. No ale nic, poszłam na rozmowę i okazało się, że ta restauracja w rzeczywistości jest klubem dla panów. Rekruterka przekonywała mnie, że praca jest lekka i przyjemna, że zarobki są wysokie, a moim jedynym zadaniem będzie zbieranie i przynoszenie zamówień, a także sprzątanie. Żadnego rozbierania się, żadnego nadprogramowego kontaktu z klientami. Ostatecznie przekonała mnie inna kelnerka, która powiedziała, że w poprzednim tygodniu udało jej się zarobić ponad 800 zł.
Praca okazała się być tragiczna. Kierowniczka była suką, która mnie nie lubiła, więc była podwójnie niemiła dla mnie, dziewczyny udawały przyjaciółki, a za plecami gadały o sobie najgorsze rzeczy, a klienci byli obleśni. Siedzenie tam po 10 godzin dziennie za grosze, na dodatek pod groźbą kar finansowych za nieodpowiedni zachowanie było bardzo stresujące. Pracowałam tam 5 tygodni. W tym czasie jadłam tylko jeden posiłek dziennie, bo więcej nie byłam w stanie przełknąć ze stresu. Każdego dnia po pracy piłam alkohol, żeby jakoś się zrelaksować i móc zasnąć. Zaczęłam też spalać paczkę papierosów dziennie.
Od kiedy zaczęłam tam pracować psychicznie byłam w dołku. Nie potrafiłam cieszyć się życiem, chodziłam smutna i zła na wszystko. Na początku kwietnia Paweł powiedział mi, że nie będziemy się już widywać. Od jakiegoś czasu podejrzewałam, że ma kogoś i się nie myliłam. Znowu zaczęłam imprezować bez umiaru.


ROZDZIAŁ 4

Nowy przyjaciel


Byłam już zmęczona tym wszystkim. Kolejny niewypał w relacjach z facetami, słabe kontakty ze znajomymi i znów odkładanie każdej złotówki na jedzenie. Trochę się załamałam, chciałam rzucić wszystko i się poddać, wrócić do domu, do rodziców. Ten pomysł z głowy wybił mi Arek.
Arka poznałam kilka dni przed rozstaniem z Pawłem. Byłam w ulubionym klubie i znajomi nas ze sobą poznali. Od razu wpadłam mu w oko i próbował mnie poderwać, ale cały czas mu powtarzałam, że mam kogoś. Arek mieszkał w tym akademiku co ja. W jeden z cieplejszych dni dosiadł się do mnie i Natalii na dworze i starał się pocieszyć mnie po rozstaniu. Na majówkę tylko on z moich znajomych nigdzie nie pojechał i umówiliśmy się, że skoro oboje nie mamy planów to idziemy na wódkę. Od tego czasu zbliżyliśmy się do siebie, spotykaliśmy się prawie codziennie i bardzo dużo rozmawialiśmy. W pewnym momencie zaczęło dziać się między nami coś więcej. Pewnego wieczoru, po wypiciu sporej ilości alkoholu, Arek wyznał mi, że od dwóch lat jest w związku. Lekko mnie to zszokowało, ale stwierdziłam, że przecież nadal możemy być przyjaciółmi. Tylko że nie byliśmy. Tak, wdałam się w romans z facetem, który od dwóch lat regularnie zdradza swoją dziewczynę. Do dzisiaj tego żałuję.
W połowie maja znalazłam pracę w kawiarni. Było ciężko, bo lokal znajdował się na lotnisku, więc przewijali się bardzo różni ludzie, na dodatek tłumami. Ale pracowałam z bardzo fajnymi ludźmi, szef też był spoko.

W ostatnim tygodniu czerwca nastąpiło apogeum chujowości mojego roku. 

Arek postanowił, że nie chce mnie znać. Tak kompletnie z dupy. Mimo, że umówiliśmy się, że do końca czerwca nic się nie zmieni, a po wakacjach pomyślimy co dalej. Ponadto stał się strasznie chamski, traktował mnie całkiem bez szacunku. Jednego wieczoru przyszedł do mnie, groził, że mnie uderzy, opluł mnie i wyszedł. Postanowiłam, że nie zostawię tego tak i powiadomiłam jego dziewczynę o naszym romansie. Bałam się jego reakcji, gdy się dowie. Przyjaciółka była ze mną, gdy napisał mi wiadomość, że przeze mnie jego dziewczyna się zabiła.
Nie uwierzyłam, wiedziałam, że kłamie i chce wzbudzić we mnie poczucie winy. Życzył mi śmierci za to, że jej powiedziałam, a ja popadłam w jakiś letarg. Kilka dni nie czułam kompletnie żadnych emocji.
W tym samym czasie okazało się, że nie mam gdzie mieszkać. Zapewniano mnie, że dostanę miejsce w akademiku na wakacje, a ja uwierzyłam. Gdy była decyzja, że jednak nie dostałam, miałam 4 dni na znalezienie stancji na najbliższe miesiące. Pracowałam od 10 do 22, więc nawet nie miałam kiedy oglądać ewentualnych pokoi. Zresztą nie znalazłam nawet zbyt wielu ofert, na które byłoby mnie stać.
Zadzwoniłam do mamy, rozpłakałam się i powiedziałam, żeby po mnie przyjechała. Wróciłam do domu z podkulonym ogonem. Czułam się jak życiowe zero. Przez pierwszy miesiąc wakacji strasznie to wszystko przeżywałam, nie byłam sobą.
Ale teraz wiem, że było mi to potrzebne. Poniekąd nawet cieszę się, że sprawy się tak potoczyły.

Dlaczego? Co dał mi ten rok?

1. Przekonałam się, kto tak naprawdę jest moim przyjacielem, a kto nigdy nim nie był. Hasło "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" sprawdza się tutaj w 100%. Okazało się, że osoby, na których mi zależało wcale nie są tak lojalni wobec mnie jak myślałam, a zwykli na pozór znajomi przyszli do mnie z wielką pomocą i wsparciem.
2. Nauczyłam się, że z każdej sytuacji jest wyjście. Choćby nie było nie wiadomo jak źle, to zawsze da się coś zrobić.
3. Najważniejsze to mieć gdzie mieszkać. Bez dachu nad głową reszta znaczy dużo mniej.
4. Nie warto być Zosią Samosią. Zawsze uważałam, że ze wszystkim mogę poradzić sobie całkiem sama. Wmawiałam ludziom, że jestem tak dobrze zorganizowana, że w niczym nie potrzebuję pomocy. Jak przyszło co do czego, to jedyne, co byłam w stanie robić to leżenie i płacz. Bez bliskich nie podniosłabym się i prawdopodobnie miałabym problem z depresją.
5. Zyskałam świetnego przyjaciela. Z Pawłem nadal mam kontakt, wspieramy się nawzajem i zawsze możemy na siebie liczyć, ale przekonaliśmy się, że jako para niekoniecznie do siebie pasujemy ;)
6. Zmieniło się moje myślenie na wiele tematów. Mam wrażenie, że znacznie dojrzałam przez ostatnie miesiące. Mam teraz inne priorytety w życiu i czuję się naprawdę szczęśliwa, po raz pierwszy od dawna.

Pierwszy i pewnie ostatni raz taka "spowiedź" na moim blogu. Ostatnio często myślałam o tych wszystkich wydarzeniach i poczułam, że muszę je gdzieś spisać, a czy jest na to lepsze miejsce niż mój własny kawałek internetu? Czuję się jakbym oczyściła umysł dzięki wylaniu tego z siebie.  
I wierzę, że już teraz będzie dobrze :)

Imiona znajomych zmieniłam w powyższym tekście.


Share
Tweet
Pin
Share
2 komentarze
Older Posts

O mnie

Cześć!
Mam na imię Asia i bardzo się cieszę, że odwiedziłeś/aś mój kawałek internetu! Piszę tu o tym, co mnie interesuje, co mnie wkurza, co mi się podoba, a co nie.
Mam nadzieję, że się polubimy i zostaniesz na dłużej.
Miłego czytania! :)

Facebook

Lady Mess

Ostatnie

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj

Kategorie

cykl "10..." kosmetyki lifestyle o mnie

Popularne

  • Palety cieni Makeup Revolution - na dobry początek
    Palety cieni Makeup Revolution - na dobry początek
    Hej :) Macie tak, że wchodzicie na instagrama albo fejsa, widzicie te wszystkie blogerki od kosmetyków, które na twarzy mają perfekc...
  • Co zabrać ze sobą do akademika?
    Co zabrać ze sobą do akademika?
    Minęła już niemal połowa wakacji. Za dwa miesiące studenci wrócą do nauki. Dużo młodych ludzi decyduje się na mieszkanie w akademiku i ...
  • 10 krajów, które chcę odwiedzić przed śmiercią
    10 krajów, które chcę odwiedzić przed śmiercią
    Święty Augustyn mówił, że "Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę." . Osobiście uwielbiam ...

Archiwum

  • ▼  2018 (2)
    • ▼  września (1)
      • 253
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2017 (12)
    • ►  października (2)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)

Created with by ThemeXpose | Copy Blogger Themes